10 tysięcy kroków to minimum, jakie musimy wykonać w ciągu dnia, aby zachować dobre zdrowie. W karnawale można zrobić je na parkiecie. Korzyść będzie podwójna. Taneczne ruchy nie tylko doskonale wpływają na mięśnie, lecz także na psychikę, zapewnia Zuzanna Pędzich, terapeutka tańcem i ruchem, w rozmowie ze „Słyszę”.
Słyszę: 10 tysięcy kroków to pięć, sześć kilometrów. Łatwiej pokonać taki dystans na parkiecie?
Zuzanna Pędzich: Zapewne tak, zwłaszcza osobom, które w marszu się nudzą, a zamiast określonych schematów ćwiczeń wolą improwizację. Jeśli chodzi jednak o taniec, to pojmuję go bardzo szeroko. Dla mnie każdy ruch, nawet zwykły spacer, może być formą tańca! Uważam, że głęboki, rytmiczny oddech też zawiera jego elementy. Jeśli więc ktoś mówi, że nie umie tańczyć, to znaczy tylko tyle, że zawęża znaczenie tańca.
S.: Muzyka nie jest do tańca konieczna?
Z.P.: Nie. Moją pasją jest tzw. ruch autentyczny, który jest tańcem bez muzyki. Albo inaczej – to taniec do muzyki wewnętrznej, podczas którego wykonujemy rozmaite ruchy, wsłuchując się w melodię i rytm własnych odczuć, emocji i myśli. Nade wszystko kocham taniec za jego różnorodność. Są tańce, gdzie ruchy wykonuje się według ściśle określonego schematu, ale i takie, gdzie każdy szuka własnych kroków, improwizuje. Są wreszcie tańce w kręgu, pochodzące z różnych kultur, z których każdy jest trochę inny…
S.: W tradycyjnym rozumieniu taniec to jednak duża dawka ruchu w rytm muzyki. Coś w rodzaju sportu…
Z.P.: Szkoda zawężać taniec do ćwiczeń fizycznych, chociaż bardzo korzystnie wpływa on na ciało. Jeśli jednak sięgniemy do historii, to okaże się, że w tańcu nie chodziło o ruch (ludzie pierwotni mieli go przecież dość!), ale o coś więcej…
Więcej w wydaniu styczeń/luty 1/141/2015
https://sklep.inz.waw.pl/wiecej-wsparcia-dla-osob-z-szumami-usznymi-slysze-nr-styczenluty-11412015/