Co jeść, żeby biegać? Biegać mądrze, nie wyjaławiając organizmu i nie narażając go na niedobory i kontuzje? Meksykańskie plemię Tarahumara (a tak naprawdę Rarámuri, czyli „biegający ludzie”) ma swój przepis, ale nie zaryzykowałabym wcielenia go w życie. Ten przepis to brak diety (chyba że dietą nazwać ich ukochane kukurydziane piwo) i bieganie w sandałach, oczywiście bez rozgrzewki i rozciągania. A jednak to oni pokonują ultramaratońskie dystanse w zawrotnym tempie, specjalnie się przy tym nie męcząc!
W czym tkwi tajemnica? Christopher McDougall, amerykański dziennikarz i autor książki „Urodzeni biegacze”, postanowił to sprawdzić i odkrył kilka przepisów poza wspomnianym piwem albo pędzoną w domu tequilą. Gotowana fasola, posypana posiekaną kolendrą i papryczkami jalapeño oraz skropiona sokiem z limonki. Fasola to białko (ma go więcej niż mięso), a papryczki wzmacniają układ odpornościowy (witamina C), zmniejszają ryzyko powstawania chorób serca i cukrzycy oraz pomagają spalić kalorie. I rzeczywiście, u Indian Tarahumara nie uświadczysz cukrzycy, za to w wielkich ilościach – nasiona chia docenione już przez Azteków jako wysokoenergetyczny pokarm i od wieków spożywane przez Indian z południowo-zachodniego Meksyku. Olej z chia, czyli szałwii hiszpańskiej, ma wyjątkowo duże stężenie ultrazdrowych kwasów omega-3, a nasiona są naszpikowane błonnikiem, wapniem i białkiem. Samo zdrowie. Tarahumara robią energetyczny napój, dodając do chia wodę, cukier i sok z limonki. Taki eliksir nie tylko daje siłę, ale też – dzięki właściwościom nasion – znakomicie nawadnia organizm. Moda na chia opanowała Stany Zjednoczone. Podczas maratońskich targów w San Francisco i Nowym Jorku dostawaliśmy próbki chia razem z zestawami startowymi. Te nasiona są idealne dla biegaczy nie tylko pokonujących ultramaratony.
Więcej w wydaniu marzec/kwiecień 2014 (1/136/2014)
https://sklep.inz.waw.pl/w-numerze-marzeckwiecien-2014-21372014/