SŁYSZĘ: Czym z punktu widzenia terapeuty jest zabawa?
NINA AMBROZIAK: Zabawa to język dziecka. Zabawki pełnią zaś funkcję wyrazów. Zależnie od tego, które z nich dziecko wybiera i jak zachowuje się w czasie tej spontanicznej aktywności, jaką jest bawienie się, można obserwować, co ono odczuwa i skąd biorą się problemy, z powodu których rodzice czy opiekunowie szukają pomocy u psychologa lub psychoterapeuty. Najprościej mówiąc, zabawa to sposób, dzięki któremu można najlepiej komunikować się z dzieckiem. Dziecko w każdym wieku, bawiąc się, niejako „opowiada” o swoich problemach. Trzeba tylko uważnie je obserwować, stwarzać odpowiednie warunki do tego opowiadania…
S.: Czy dzieci mające konkretne problemy wybierają określony typ zabaw?
N.A.: Nie ma badań, które by to potwierdzały. Nie tylko z moich obserwacji wynika jednak, że każde dziecko ma określony repertuar ulubionych zabaw. Dlatego w gabinecie terapeutycznym Play Therapy jest mnóstwo zabawek – pacynki, klocki, lalki, maski, samochody, materiały plastyczne itp. Dziecko może bawić się tym, na co ma ochotę. Wybór zabawki jest pierwszym, ważnym krokiem w terapii. Często przez cały jej okres albo do momentu kulminacyjnego dziecko posługuje się w zabawie tylko jedną z nich.
S.: Czym różni się zabawa w gabinecie terapeuty od zabawy w domu?
N.A.: W domu rodzice oczekują, że dziecko będzie okazywało pozytywne emocje wobec wszystkiego, co je spotyka. Negatywne emocje dziecka budzą najczęściej sprzeciw rodziców i chęć zmiany. Podczas zabawy w gabinecie Play Therapy psycholog poprzez swoje reakcje, mimikę, gesty odzwierciedla dziecku przeżywane przez nie emocje (jest jakby jego lustrem), zarówno pozytywne, jak i negatywne.
Aby to wyjaśnić, opowiem o czteroletnim chłopcu, którego przypadek był omawiany na warsztacie szkoleniowym. Dziecko to było ofiarą przemocy psychicznej (słownej) ze strony dziadka. Przez kilkanaście sesji ten maluch wypowiedział najwyżej 20 słów. Do zabawy na zajęciach wybierał ciastolinę, potem zaczął korzystać z plasteliny, a po piątej sesji – z masy papierowej. To był ten materiał, przy użyciu którego zaczął powoli odkrywać swoje uczucia. Stworzył z niego rodzinę węży. To nie był przypadek. Tak naprawdę, bawiąc się masą papierową, tworzył figury ważne w jego życiu. Wąż – tata był najdłuższy, bo ojciec był najwyższy w rodzinie, wąż – babcia miał wielkie oczy i był najgrubszy, wąż – mama miał zaklejone usta, bo matka się nie odzywała, tylko we własny sposób przeżywała cierpienie swojego dziecka. Na przełomowej sesji chłopiec zaczął zmieniać charakter zabawy – bawił się bardziej dynamicznie. Początkowo tylko zagniatał, ściskał materiał, potem walił pięścią w stół, na którym leżała masa plastyczna. W końcu chłopiec zaczął rzucać nią o ziemię, deptać i krzyczeć: „Nienawidzę cię!”. W tym momencie materiał plastyczny stał się dla niego czymś, na co mógł przenieść te uczucia, których nie mógł w żaden sposób wyrazić w domu. Można sobie wyobrazić, jak wielki musiał być ich pokład, skoro chłopiec w pewnym momencie krzyknął: „Zabiję cię!” i zaczął mocno walić masą plastyczną w ścianę. To była kluczowa sesja dla jego terapii. Chłopiec w warunkach stworzonych przez terapeutę poczuł się bezpiecznie i dzięki temu mógł skonfrontować się ze swoimi najbardziej skrywanymi uczuciami. Terapeuta przyjął i zaakceptował wszystkie uczucia dziecka. Podczas kolejnej sesji masa papierowa poszła w odstawkę. Chłopiec zainteresował się zabawkami konstrukcyjnymi i klockami. Zaczął bawić się tak, jak zwykle bawi się dziecko w jego wieku.
Więcej w wydaniu wrzesień/październik 2014 (5/139/2014)
https://sklep.inz.waw.pl/profesor-henryk-skarzynski-wszczepia-nowy-implant-slysze-nr-wrzesienpazdziernik-51392014/