Aneta Olkowska
Sportem interesował się, odkąd pamięta. W szkole podstawowej grał w koszykówkę, siatkówkę, piłkę nożną. Potem zaczął trenować pływanie. – Próbowałem różnych dyscyplin, żeby znaleźć tę, która najbardziej mi odpowiada – opowiada Adrian. W rodzinnym Staszowie nie wszyscy nauczyciele byli przychylni jego sportowym pasjom. – Gdy w wieku 9 lat syn przeszedł operację wszczepienia implantu ślimakowego, niektórzy sugerowali, abyśmy zwolnili go z zajęć WF-u – wspomina Robert Ojdana, tata Adriana. – Nie zgadzaliśmy się na to. Pisaliśmy oświadczenia, że na naszą odpowiedzialność może brać udział w zajęciach sportowych. Kupiliśmy mu nawet specjalny ochraniacz na głowę. Chcieliśmy, żeby Adrian mógł robić to, co kocha – dodaje mama Monika.
Mieszkając w małym miasteczku, w którym nie ma klubów sportowych, Adrian mógł rozwijać swoje sportowe pasje jedynie w ramach szkolnych zajęć SKS. Dopiero w gimnazjum, które kończył w Instytucie Głuchoniemych w Warszawie, pojawiła się możliwość trenowania w klubie sportowym. Jego talent dostrzegł nauczyciel wychowania fizycznego. To on zachęcił go do biegania. – Początkowo biegałem na 3000 m i 1500 m, a gdy poprawiłem szybkość – na 800 i 400 m – wspomina Adrian. – Miałem wspaniałego trenera, który potrafił mnie odpowiednio zmotywować. W sporcie bardzo ważna jest bowiem nie tylko wytrzymałość fizyczna, lecz także psychiczna – tłumaczy. Sukcesy przyszły po kilku latach. Został dostrzeżony i zaproszony do kadry Polski. Obecnie reprezentuje Warszawski Klub Sportowy Młodzieży Niesłyszącej przy Instytucie Głuchoniemych.
Furtka na świat
Wadę słuchu u Adriana zdiagnozowano bardzo wcześnie. Nieprawidłowy był już wynik badań przesiewowych przeprowadzonych wkrótce po urodzeniu. Chłopiec otrzymał aparaty słuchowe i rozpoczął intensywną rehabilitację. Dzięki wysiłkom rodziców i specjalistów opanował język polski i mowę na tyle dobrze, że mógł rozpocząć naukę w masowej szkole w rodzinnym Staszowie. – Po pewnym czasie słuch syna się pogorszył i aparaty nie pomagały. Zaczęliśmy szukać nowych możliwości – wspomina Robert Ojdana. – Zdecydowaliśmy się na wszczepienie implantu. To była bardzo dobra decyzja, która wiele zmieniła w życiu Adriana. – Po wszczepieniu implantu syn stał się śmiałym i chętnie nawiązującym kontakty chłopcem. Wcześniej był dzieckiem cichym, wycofanym i zamkniętym w sobie – wspomina Monika Ojdana. – Z ogromną radością obserwowaliśmy, jak Adrian otwiera się, odważniej wyraża siebie. To było coś niesamowitego. Jakbyśmy mu uchylili furtkę na świat – dodaje. Adrian jest wdzięczny rodzicom, że podjęli taką decyzję, mimo że implant nie rozwiązał jego wszystkich problemów z komunikacją.
Więcej w wydaniu marzec/kwiecień 2/148/2016
https://sklep.inz.waw.pl/stymulacja-sluchowa-glosu-slysze-nr-marzeckwiecien-21482016/