Słyszę: 25-lecie wolności to okazja do podsumowań. Jak wypada ono w nauce?
Prof. Michał Kleiber : Nauka polska przeszła bolesny proces reform i ma na swoim koncie wiele sukcesów. Dzisiaj mamy nowoczesny system finansowania – opracowano procedury, które pozwalają np. na działanie niezależnych agencji finansowania, uwzględniają autonomię uczonych w decydowaniu o badaniach podstawowych, a przedstawiciele świata nauki mogą wspólnie z politykami podejmować decyzje o badaniach stosowanych. Mamy też wiele grup badawczych i uczonych, którzy polityskutecznie konkurują ze światem. To wszystko nie oznacza jednak, że w minionym 25-leciu wykorzystaliśmy wszystkie swoje możliwości, a działania na polu nauki w pełni odpowiadają naszym aspiracjom. W środowiskach związanych z nauką tkwi wielki potencjał. Niestety, w ciągu ostatnich 25 lat nie został on zadowalająco wykorzystany. Ze szkodą dla kraju.
S.: Nie został wykorzystany przez kolejne rządy?
M.K.: Tak. Na początku transformacji premier Leszek Balcerowicz, wprowadzając cięcia wydatków publicznych, drastycznie ograniczył wydatki na badania. Było to wtedy zapewne nieodzowne. W tamtym czasie wszyscy musieliśmy pogodzić się solidarnie z oszczędnościami. Problem w tym, że późniejsze zmiany w sektorze nauki, zbliżające stopniowo nasze procedury oceny i finansowania badań do światowych standardów, nie zaowocowały decyzjami politycznymi mającymi na celu przywrócenie poziomu finansowania odpowiadającego wymaganiom nowoczesnego państwa (obecnie jest on prawie 3-krotnie niższy w relacji do PKB niż średnia w krajach unijnych). Wprawdzie pieniądze z budżetu powinny stanowić coraz mniejszą część środków na badania (wspierać je powinni w znacznej części przedsiębiorcy), jednak niezwykle ważne jest, aby dotacje ze strony państwa były na poziomie wskazującym na rzeczywiste priorytety państwa. Jest to bowiem swoisty komunikat – rząd inwestuje w potencjał intelektualny, stawia na rozwój oparty na wiedzy. Państwo, które marginalizuje badania, napawa przedsiębiorców pesymizmem. Nadaje do nich jednoznaczny sygnał, że wiedza nie jest sposobem na rozwój kraju.
S.: Dziś poprawność polityczna każe mówić o rozwoju nauki, innowacyjności. Ale co za tym stoi?
M.K.: Cieszę się, że mówienie o innowacyjności stało się kwestią poprawności politycznej. Za słowami nie stoją jednak decyzje. Nie chcę oskarżać za to polityków. W demokratycznym państwie polityka polega przecież na tym, aby wsłuchiwać się w głos obywateli. A u nas społeczeństwo nie jest świadome potrzeb i wyzwań oraz korzyści, jakie moglibyśmy mieć wszyscy, przeznaczając więcej pieniędzy na badania. Polacy nie są świadomi, że we współczesnym świecie bez postępu w nauce nie może być mowy o stabilnym rozwoju gospodarczym. Przy naszym położeniu geograficznym innowacyjność, która przekłada się na konkurencyjność gospodarki, oznacza spokojną przyszłość dla naszych dzieci i wnuków.
Więcej w wydaniu lipiec/sierpień 4/138/2014
https://sklep.inz.waw.pl/w-numerze-lipiecsierpien-41382014/
KUP TERAZ
http://www.ifps.org.pl/web/wydawnictwa/isklep.php