SŁYSZĘ: Jak Pan ocenia potencjał naukowy polskich instytutów badawczych?
PROF. LESZEK RAFALSKI: Po restrukturyzacji, którą przeszliśmy, jest nieźle. Instytuty badawcze zostały powołane ponad trzy lata temu z wcześniejszych jednostek badawczo-rozwojowych. W 1990 roku było ich aż 260 – od bardzo małych ośrodków przy zakładach przemysłowych, po tak duże, jak np. Państwowy Instytut Geologiczny. Część jednostek badawczo-rozwojowych została zlikwidowana, a część skonsolidowana. W rezultacie z 260 jednostek powstało 118 instytutów. Wśród nich można wyróżnić cztery grupy: techniczne (jest ich najwięcej, 72), medyczne (23), rolniczo-przyrodnicze (14) i humanistyczne (9). W instytutach badawczych pracuje około 30 tys. ludzi. Stanowią one duży potencjał naukowy i laboratoryjny, zwłaszcza po dofinansowaniu unijnym w ostatnich latach. Ze środków otrzymywanych w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, Funduszu Nauki i Technologii czy też pozyskiwanych od Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) niektóre instytuty zostały dobrze wyposażone.
S.: Ale podczas ostatniej ewaluacji tylko dwa instytuty badawcze dostały najwyższą kategorię A+.
L.R.: Dwa instytuty medyczne! Bardzo się z tego cieszę. Chociaż cieszyłbym się jeszcze bardziej, gdyby nie tylko eksperci z grupy nauk o życiu popatrzyli na instytuty badawcze życzliwym okiem… . Ci z grupy nauk ścisłych i inżynierskich, oceniający instytuty techniczne, byli najwyraźniej bardziej surowi. Jestem przekonany, że kilka instytutów technicznych też zasługuje na tę najwyższą kategorię.
S.: Kategorię A dostało 35 ze 118 instytutów. To satysfakcjonująca ocena?
L.R.: Nie. Ponieważ wcześniej 51 proc. instytutów miało kategorię 1, czyli obecną A. Oznacza to, że 19 proc. instytutów spadło do gorszej kategorii. W przypadku czterech instytutów ten spadek jest bardzo dotkliwy – z pierwszej kategorii do tej najniższej, C. To dziwne, bo przecież przez ostatnie 4 lata instytuty badawcze wzmocniły się i realizowały poważne badania w kraju i za granicą. Sądzę, że przy ocenie jednostek naukowych z grupy nauk ścisłych i inżynierskich popełniono kilka błędów. Podczas oceny brano na przykład pod uwagę liczbę monografii, przy czym przyjęto, iż ich objętość musi wynosić aż sześć arkuszy wydawniczych. Monografie techniczne są często bardziej zwarte niż humanistyczne, dlatego taka wymagana objętość jest zbyt duża. Wartościowa monografia techniczna może zajmować np. trzy, a nie sześć arkuszy. Ponadto należy zwrócić uwagę, że zmienił się system publikowania – wiele prac naukowych po ewaluacji publikuje się na stronach internetowych czasopism naukowych, przed ich wydrukowaniem. Są też publikacje o charakterze monografii wydawane na CD, bez numeracji stron. Tymczasem konieczne było podawanie danych o publikacjach w papierowych wydaniach pism naukowych. Wiem, że w przypadku jednego z instytutów technicznych nie uznano publikacji elektronicznych.
O wynikach oceny instytutów badawczych dyskutowaliśmy już z przewodniczącym KEJN, prof. Maciejem Zablem. W najbliższym czasie zostanie powołany specjalny zespół, który opracuje niezbędne naszym zdaniem korekty i zgłosi do KEJN propozycje zmian kryteriów oceny.
Więcej w wydaniu listopad/grudzień 2013 (6/134/2013)
https://sklep.inz.waw.pl/w-numerze-61342013-listopadgrudzien/