SŁYSZĘ: Jednym z celów Ogólnopolskiego Programu Profilaktyki Nowotworów Głowy i Szyi jest „urealnienie statystyk nt. epidemiologii nowotworów głowy i szyi”. Czy to znaczy, że jest jeszcze gorzej niż wynika z oficjalnych danych?
PROF. WOJCIECH GOLUSIŃSKI: Dane na temat zachorowalności pochodzą z Krajowego Rejestru Nowotworów. Zapewne są one niedoszacowane, bo nie wszystkie zdiagnozowane przypadki zostają odnotowane w rejestrze. W mniejszych ośrodkach rejestracja zachorowań nie jest procedurą obowiązującą. Dlatego naszym celem jest upowszechnienie wśród lekarzy wiedzy o obowiązku rejestracji nowotworów złośliwych. Lekarze powinni być na to uczulani już w trakcie studiów podyplomowych.
S.: Na ile dane z Krajowego Rejestru Nowotworów mogą być zaniżone? Jaka jest prawdziwa liczba zachorowań?
W.G.: Dane są niedoszacowane o ok. 30%. Realna ilość nowotworów w zakresie głowy i szyi to ok. 9–10 tys. zachorowań – to liczba zbliżona do bardzo częstego raka szyjki macicy. Należałoby dodać, że ilość nowotworów głowy i szyi w naszym kraju jest znacznie większa niż w wiekszości krajów europejskich. Najwięcej zachorowań notuje się na Węgrzech.
S.: Dlaczego zachorowalność na nowotwory głowy i szyi niepokojąco rośnie?
W.G.: Wzrost zachorowań dotyczy głównie raka jamy ustnej i ustnej części gardła. W latach 1989–2006 występowanie raków ustnej części gardła wzrosło prawie dwukrotnie – z 7/100 tys. osób do 11/100 tys. Obecnie nowotwory złośliwe jamy ustnej i gardła środkowego są najczęściej rozpoznawane w grupie tzw. młodych dorosłych, czyli kobiet i mężczyzn poniżej 40–45 roku życia. To grupa pacjentów niepalących i nienadużywających alkoholu, a więc – zdawać by się mogło – nieobciążonych dużym ryzykiem rozwoju nowotworu.
Jak się okazuje, w etiologii nowotworów wśród młodych dorosłych istotną rolę odgrywają infekcje wirusowe, w szczególności wirus brodawczaka ludzkiego (HPV). Szerzeniu się infekcji HPV sprzyjają ryzykowne zachowania seksualne (wczesna inicjacja seksualna, częsta zmiana partnerów, seks oralny). Statystyki potwierdzają doniesienia szwedzkich naukowców, wskazujących na to, że osoby, w tkankach których wykrywa się wirus HPV, częściej zapadają na raka ustnej części gardła.
S.: Za główne przyczyny nowotworów głowy i szyi uznawane jest palenie oraz alkohol. Z tego powodu nowotwory te uznawano za chorobę środowisk zaniedbanych. Teraz zmienia się podejście do tej grupy chorób…
W.G.: Tytoń i alkohol to rzeczywiście główne przyczyny zachorowań na nowotwory głowy i szyi. Niebezpieczne stają się one zwłaszcza w duecie, gdyż działają synergistycznie. Alkohol pełni rolę rozpuszczalnika, ułatwiając substancjom rakotwórczym zawartym w dymie tytoniowym działanie na błonę śluzową, co wielokrotnie zwiększa ryzyko zachorowania. Dlatego właśnie na nowotwory głowy i szyi zapadają często osoby, które palą dużo papierosów i w dodatku nadużywają alkoholu. Jednak samo zaciąganie się nikotyną też jest niebezpieczne – a liczba palaczy rośnie. Właśnie palenie jest główną przyczyną wzrostu zachorowalności wśród kobiet. Ponadto – jak już wspomniałem – z najnowszych badań wynika, że do powstawania nowotworów głowy i szyi może przyczyniać się także wirus HPV, ten sam, który powoduje raka szyjki macicy. Tak więc trudno dziś mówić o tym, że nowotwory głowy i szyi to problem jakiejś jednej, określonej grupy ludzi.
S.: Czy to prawda, że wdychane opary farb i lakierów, także tych do włosów, mogą sprzyjać nowotworom głowy i szyi?
W.G.: Niewielki odsetek zachorowań na raka narządów głowy i szyi może być związany z ekspozycją zawodową. Kurz drzewny zwiększa ryzyko wystąpienia raka jamy nosowej, a nikiel – raka płaskonabłonkowego zatoki szczękowej. Produkty ropy naftowej mogą zwiększać ryzyko raka gardła czy krtani, podobnie jak opary chemiczne, np. farb czy lakierów, jednak zależność ta nie została w pełni udowodniona. Kosmetyków do włosów nie należy raczej wiązać ze wzrostem zachorowalności wśród kobiet.
S.: Wśród przyczyn wymieniany jest też brak właściwej higieny jamy ustnej. Dlaczego jest ona taka ważna w profilaktyce nowotworów głowy i szyi?
W.G.: Przyczyną rozwoju raka jamy ustnej może być przewlekłe drażnienie błony śluzowej, np. przez źle dobrane protezy zębowe, przeciągające się stany zapalne oraz zmiany zanikowe błony śluzowej (zanik, włóknienie). Wszystkie te elementy mogą stanowić podłoże kancerogenenezy, szczególnie gdy kobieta czy mężczyzna są zainfekowani wirusem HPV.
S.: Nowotwory głowy i szyi są podstępne, bo często nie powodują dokuczliwych dolegliwości. Który z nich najpóźniej daje o sobie znać?
W.G.: Objawy nowotworu w rejonie głowy i szyi zależą m.in. od lokalizacji guza, szybkości jego wzrostu oraz ucisku na sąsiednie narządy. Niektóre przebiegają skrycie i pierwsze dolegliwości rzeczywiście występują bardzo późno – tak jest np. w raku dolnej części gardła. Niewielkie dolegliwości bólowe czy trudności w przełykaniu są przez pacjentów zwykle bagatelizowane, co powoduje, że chorzy z reguły zgłaszają się do lekarza dopiero wtedy, gdy mają już przerzuty do węzłów chłonnych szyi. Nie jest jednak tak, że nowotwory głowy i szyi rozwijają się całkiem niepostrzeżenie. Ich objawem mogą być na przykład niegojące się rany czy owrzodzenia oraz szybko rosnące zmiany przerostowe w jamie ustnej, na języku lub w jamie nosa (nie zawsze bolesne). Mogą one dawać bardziej subtelne, a więc łatwiejsze do zbagatelizowania objawy. Niepokój powinny wzbudzać: powtarzające się krwawienia z nosa, utrudnione oddychanie przez nos (jeśli nie ma innych objawów infekcji), ból ucha lub szyi, chrypka, zmiana barwy głosu, utrudnione gryzienie i połykanie, krztuszenie się, obecność krwi w ślinie, drętwienie twarzy lub języka, wypadanie zębów lub kłopoty przy wkładaniu uprzednio pasującej protezy zębowej.
S.: Jeśli objawy lekceważy pacjent, poważnie powinien potraktować je lekarz rodzinny. Dlaczego polscy lekarze pierwszego kontaktu nie zachowują wystarczającej czujności?
W.G.: Wiedza na temat nowotworów głowy i szyi, podobnie jak świadomość narastającego problemu, jest wśród lekarzy pierwszego kontaktu stosunkowo wysoka. Niestety, czujność rzeczywiście nie zawsze wystarczająca. Lekarze nie podejrzewają od razu „najgorszego”, szczególnie gdy pacjentem jest osoba młoda, niepaląca i nienadużywająca alkoholu. Objawy przypominające infekcje górnych dróg oddechowych niejednokrotnie zbyt długo próbują leczyć np. antybiotykami, przez co zbyt późno odsyłają takich pacjentów na dokładniejsze, specjalistyczne badania do laryngologa.
S.: Gabinety laryngologiczne w Polsce są przeważnie słabo wyposażone, brakuje w nich np. wideootoskopów do badania uszu i innego specjalistycznego sprzętu. Domyślam się, że bez niego trudno jest postawić właściwą diagnozę…
W.G.: To prawda. Dlatego podejmujemy starania, aby te braki sprzętu uzupełnić. Chcemy doprowadzić do sytuacji, by w każdej poradni laryngologicznej był nasofiberoskop, urządzenie umożliwiające dokładne obejrzenie nosowej części gardła, gardła dolnego i krtani oraz sprzęt do badania endoskopowego. Obecnie nawet w niektórych renomowanych ośrodkach są trudności z rutynowym wykonaniem takich badań. Sytuacja się poprawi, jeśli nasz program profilaktyki i wczesnego wykrywania nowotworów głowy i szyi zostanie wpisany do Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych. Wniosek w tej sprawie złożyliśmy do Ministerstwa Zdrowia. Już coś się zmienia – jeszcze w tym roku zostanie otwarta w Poznaniu pracownia diagnostyczna, najnowocześniejsza w Polsce. Tak więc przynajmniej w Wielkopolsce powstało świetnie wyposażone miejsce, do którego lekarze będą mogli kierować pacjentów z podejrzeniem nowotworu na szczegółowe badania.
S.: Obecnie śmiertelność wśród pacjentów jest bardzo duża, wynosi ok. 50 proc. W leczeniu raka krtani mamy jedne z najgorszych wyników w Europie. Co trzeba zrobić, aby leczenie było bardziej efektywne?
W.G.: Nowotwory głowy i szyi cechują rzeczywiście wysokie współczynniki umieralności w stosunku do liczby zachorowań – są one wyższe niż w przypadku najczęściej występujących nowotworów złośliwych, takich jak rak piersi, szyjki macicy i czerniak. Głównym powodem jest fakt, że zdecydowana większość chorych jest diagnozowana w późnym stadium choroby. Dlatego nasz program kładzie nacisk na edukację społeczeństwa oraz badania skriningowe, przeprowadzane w specjalistycznych ośrodkach medycznych. To dwa sposoby, aby nowotwory rozpoznawano we wcześniejszych stadiach rozwoju, kiedy istnieje jeszcze szansa na skuteczne leczenie. Jeśli chodzi o raka krtani – sprawa jest bardziej skomplikowana. Efekty jego leczenia są w Polsce takie słabe w porównaniu z innymi krajami Europy, gdyż przyjęte standardy nie są u nas realizowane przez wszystkie ośrodki, które leczą ten rodzaj raka.
S.: Jak Pan sądzi, kiedy sytuacja w diagnostyce i leczeniu nowotworów głowy i szyi może zmienić się na lepsze?
W.G.: Robimy wszystko, aby o problemach związanych z nowotworami głowy i szyi dowiedzieli się nie tylko pacjenci, lekarze, lecz także urzędnicy wszystkich szczebli. Każda okazja jest ku temu dobra. 23–27 września to tydzień walki z nowotworami głowy i szyi. Z tej okazji w gmachu Parlamentu Europejskiego pojawiło się stoisko informacyjne EHNS. Mamy nadzieję, że zasiadający w UE politycy zapoznali się z problemem, jakim jest diagnostyka i leczenie tej grupy nowotworów, i podejdą do niego z należytym zrozumieniem. Ich wsparcie ułatwiłoby nam działania zarówno w skali europejskiej, jak i lokalnej. Mamy świadomość, jaki ogrom pracy nas czeka. Niedawno zostali powołani koordynatorzy Ogólnopolskiego Programu Profilaktyki Nowotworów Głowy i Szyi dla 16 regionów. Szacujemy, że dopiero za ok. 10 lat konsekwentnego działania nasz Program przyniesie satysfakcjonujące rezultaty.
ROZMAWIAŁA: JOLANTA CHYŁKIEWICZ
Artykuł pochodzi z wydania wrzesień/październik 2013 (5/133/2013)
https://sklep.inz.waw.pl/w-numerze-51332013-wrzesienpazdziernik/